27 grudnia 2024

Tradycja czy znęcanie się nad zwierzętami? Coraz mniej Polaków kupuje żywe karpie na święta

3 min read

Karp jest w Polsce symbolem Bożego Narodzenia, podobnie jak w Saksonii tradycyjnym wypiekiem jest strucla bożonarodzeniowa. Co roku około dziewięciu milionów karpi kończy w Polsce swoje życie przed świętami. Jeszcze niedawno kupowano je głównie żywe, trzymano przez kilka dni w domowych wannach, a następnie zabijano w Wigilię. Jednak dzięki kampaniom na rzecz ochrony zwierząt, obraz wszechobecnych kadzi i beczek w ulicznym krajobrazie zaczyna zanikać.

Wspomnienie z dzieciństwa: karp w wannie

Dla wielu Polaków widok karpia pływającego w wannie to obraz zapamiętany z dzieciństwa. Była to tradycja niemal nierozłączna z przygotowaniami do świąt. W czasach PRL-u miała ona praktyczne uzasadnienie – karp jest nieodłącznym elementem polskiego wigilijnego menu, a braki w zaopatrzeniu sprawiały, że ryby trzeba było kupować z wyprzedzeniem, gdy tylko pojawiały się na rynku. Trzymanie ich w wannach było sposobem na zachowanie świeżości aż do Wigilii.

Żywy karp – zbędne cierpienie zwierząt

Czasy się jednak zmieniły – dziś ryby można kupić bez problemu, niemal w każdej chwili. Niemniej jednak dla niektórych Polaków „karp z wanny” stał się tradycją. Kadzie i beczki z żywymi karpiami były obecne na ulicach i w sklepach także po transformacji ustrojowej. Jednak w ostatnich latach coraz głośniej protestują obrońcy praw zwierząt, wskazując na ogromne cierpienie, jakie towarzyszy żywemu handlowi karpiami. Ryby są trzymane w ciasnych, często zanieczyszczonych wodą pojemnikach, w warunkach dalekich od odpowiednich. Kupujący przenoszą je w plastikowych torbach bez wody, co powoduje, że ryby duszą się jeszcze przed dotarciem do domu. Po kilku dniach w domowej wannie są już w stanie agonalnym. Obrońcy zwierząt przypominają, że ryby, podobnie jak inne kręgowce, odczuwają ból i strach.

Skuteczne kampanie informacyjne

Kampanie informacyjne prowadzone przez organizacje prozwierzęce przyniosły wymierne efekty. Początkowo aktywiści, którzy organizowali pikiety przed supermarketami, byli traktowani z przymrużeniem oka. Hasła w stylu „Krwawa Wigilia” czy „Karp też czuje” wydawały się przesadzone. Jednak stopniowo w polskim społeczeństwie zaczęła się zmieniać świadomość. Już w listopadzie 2021 roku, w badaniu opinii publicznej, 59% respondentów opowiedziało się za zakazem sprzedaży żywych ryb. Dwa lata później odsetek ten wzrósł do 72%. Mimo to, mężczyźni oraz regularni uczestnicy praktyk religijnych nadal częściej opowiadają się przeciwko takim regulacjom, podkreślając znaczenie tradycji.

Sprzedaż żywych karpi na bazarach

Wiele dużych sieci supermarketów zrezygnowało w ostatnich latach ze sprzedaży żywych ryb. Problemem pozostają jednak stoiska na bazarach i sprzedaż w plenerze. Choć jest ich mniej, nie zniknęły całkowicie. Warunki, w jakich trzymane są tam ryby, często nie spełniają nawet minimalnych standardów. Przepisy nakładają co prawda limity dotyczące liczby ryb na metr sześcienny wody, a także wymagają regularnej wymiany wody i zapewnienia odpowiedniej temperatury oraz tlenu, ale w praktyce normy te są często ignorowane. Od kilku lat obowiązuje zakaz uboju ryb na oczach klientów, co ma chronić dzieci przed drastycznymi widokami.

Zmiany w podejściu Polaków do tradycyjnego handlu karpiami pokazują, że społeczeństwo coraz bardziej zwraca uwagę na dobrostan zwierząt, nawet jeśli oznacza to odchodzenie od głęboko zakorzenionych zwyczajów.